Pewien Pan pewnej Pani
Pewnego dnia w parku
Publicznie arię zaśpiewał
Zachwycona publika brawo biła
Pan dalej śpiewał i śpiewał
Aż biedny z wysiłku omdlewał.
Łaskawa Pani wodę Panu podała
Zgrabną rączką do ust podsuwała
Z wdzięczności za dedykację
W hołdzie dla jej urody i sylwetki
Sama zmięszaną wielce była
Czasem tak mają brunetki.
Pan elegancko podziękował
Zgiął się w ukłonie przed Panią
Melonikiem machnął parę razy
Mrucząc grzecznościową frazę
I rzecz zakończył całusem w dłoń
Pani aż skryła spłonioną skroń.
Parę słów wystarczyło i uśmiech
By oboje państwo nieco wzruszeni
Udali się nieopodal do oranżerii
Na herbatę i konfiturę słodką
Gdzie mogli zabawić się rozmową
Która przebiegała jakże gładko.
Czas mijał Państwo sobą zajęci
Wyglądali razem tak pięknie
Jak z żurnala mody wyjęci
Zwracali na siebie innych uwagę
Nie zauważając wcale jaką wrzawę
Spowodowali i chwilową sławę.
Wstali z chęcią na krótki spacer
Osłonecznioną aleją róż
Pani przodem Pan za nią tuż
Podtrzymywał zręcznie za ramię
To akurat wypadało damie
Wszak tak spacerują Panowie i Panie.
Przechadzali się oboje dalej
Pani się uśmiechała słuchając
A Pan dalej śpiewał dla niej
Lecz dyskretniej co urocze było
I nikogo z obecnych już nie dziwiło
Że tak piękny obrazek jest ulotną dla widza chwilą.