Chciałabym widzieć drzewa
Ubrane w puszyste czapy białe
By życie wokół czas zatrzymał
By wokół śnieżna cisza zagościła na stałe.
Chciałabym dotknąć sopli kryształy
Wiszące licznie lśniące w słońcu barwami
Kryjące w sobie świat tak okazały
Zimowych pejzaży jak namalowanych.
Chciałabym dmuchać w szron szyb matowych
Które mróz skuł wzorem przecudnym
Trwałym niczym skały granitowe
Do powtórzenia jakże trudnym.
Chciałabym spacerować wśród uliczek białych
Zostawiać czarne ślady w śniegu
Znajdować kępy liści spadłych
I chłonąć zapach w powolnym biegu.
Wymyślam sobie taki świat pejzaży
Świat drzew bez liści tak doskonały
Których potęga konarów swą mocą powala
Wiem że to tylko mój świat miraży.
Chciałabym poczuć dotknąć i powdychać
Tę atmosferę tę formę ulotność
Cóż świat ten we mgle wije się zanika
Jak wyobraźnia co w umyśle bryka.