3 lutego 2024

Spadająca gwiazda

Widziałam gwiazdę jak spada

Chciałam wymówić życzenie

Nie zdążyłam, tak szybko uleciała

Malutkie zmartwienie.


Noc taka piękna była

Niebo gwiazd milionami znaczone

Wcale się nie zdziwiłam

Gdy zawiało, siedziałam szalem otulona.


Wpatrzyłam się w horyzont daleki

Hipnotyzował aż oczy piec zaczęły

Świat taki duży a wymaga opieki

Pomyślałam, wnet odgłosy nocy usnęły.


Cisza i ten wiatru podmuch

Wszystko takie nierealne się zdało

Chwila niedaleko dźwięk jakiś ruch

Gdzieś jakieś zwierzę ujadało.


Kolejna gwiazda ruszyła z Nieba

W daleką podróż ku Ziemi

Wyrazić życzenie nastała potrzeba

Nie, przecież życia mi to nie zmieni.


Czy aby naprawdę spadająca gwiazda

Zawsze ludziom szczęście przynosi?

Co innego znaczy gdy oderwie się od gniazda

Wbrew temu, co stara legenda głosi. 


Jednak łudzić się nadzieją

Rzecz ludzka nikomu nie szkodzi

Życzmy sobie niech cuda się zadzieją

Czyż w życiu nie o to nam chodzi? 

1 lutego 2024

M i ł o s n y

Jak kwiatek

Jak długie krucze włosy

Jak krótki i cichy trzepot

Skrzydeł motyla nad morzem

Szlochając w samotności

Wpatruję się w niebo.


Dziś jestem nostalgiczny 

Wciąż czuję miłość do Ciebie

A Ty ani drgniesz

Nie spoglądasz w moją stronę

Nie doceniasz mojego uczucia

Nie słyszysz wołania

Głos mój drży wiem

Ciebie nie ma.


Jesteś przeszłością

Moją tęsknotą

Moją pamięcią

Niespełnionym marzeniem

Moim pięknym kwiatem

Jak motyl delikatnym

Niezapisaną książką

Obrazem.


Mam szczęście

Że mogę pamięcią

Pisać Twój portret

Na mokrej szybie

W piasku pustynnym

W wietrze szalonym

Na niebie bezkresnym

Wszędzie.


Przenikam w przestrzeń

I patrzę

Wszędzie widzę Twoją twarz 

W białym kwiecie

W kruczych włosach

Innych dziewczyn

W skrzydłach motyla

W morzu samotności.


I płaczę za Tobą

Rozpaczam

Gdy mrok zabiera dzień

Gdy cisza ogarnia me serce

Łza toczy się po policzku

Wspominam... 

31 stycznia 2024

Poświęcenie

Nauczycielką być kochała

Przez to trudną drogę przeszła

Była twarda jak lita skała

Jej pora wkrótce nadeszła.


Ze wszystkich sił się starała

By w zawodzie pracować

W końcu awansowała

Nie miała czasu balować.


Sukces jeden za drugim

Świadczył o zaangażowaniu

Zaciągała życiowe długi

Nie było mowy o żadnym cofaniu.


Uczniowie jak nikt ją kochali

Bezgranicznie i bezwarunkowo

Przełożeni szanowali

Wiodła życie jak na nią bajkowe.


Niejeden uczeń zaczął ją przerastać

Satysfakcję murowaną miała

Ona i oni mieli talent i basta

Mimo to wielce skromną pozostała.


Mijały lata nic się nie zmieniało

Tak bywa praca dom dom praca

Nawet rodziny zakładać się jej nie chciało

Powtarzała, że to się jej nie opłaca.


Przyszła pora na odejście z zawodu

Nie mogła się z tym długo pogodzić

Wszak radość czerpała tylko z tego miodu

I co teraz będzie robić?


Poświęciła życie dla wyśnionej pracy

Nie miała na nic więcej czasu

No cóż, nie ma tu co kozaczyć

Musiała szybko wyjść z tego impasu.


Nie planowała jednak siedzieć w domu

Trzeba było znaleźć sobie jakieś miejsce

Znalazła, wśród takich jak ona seniorów

Nazwała to szczęściem.


Są tuż obok nas osoby takie jak ona

Dla jedynego marzenia gotowe poświęcić inne

I tak jak ona zawsze kochane i cenione

Pracują na ten szacunek solidnie. 

30 stycznia 2024

W b r e w porządkowi

Myśli biegną bezładnie

Jak się która nasunie

Bezładną mają składnię

Która, skłóca ich naturę.


Mają czas wędrować

Niczym się nie krępują

Mają czas generować

Sens, potem go budują.


Wędrują swoimi ścieżkami

Naznaczonymi a ja je spisuję

Na gorąco i zbieram łyżkami

Potem, lekko je podczesuję.


Czasem myśli się chwieją

Niekiedy koślawieją

Bywa że dziurawieją

Wątpią, lecz w końcu się precyzują.


Wtedy zdradzają swój sens

Głośno i wyraźnie

Z zachwytu wtedy drżę

Nie rzucam nimi, gdzie popadnie.


Nie wkładam też ich do szuflady

Nie porządkuję według alfabetu

Niektóre z nich czekają dekady

By, przybrać formę amuletu.


Pociąga mnie szalony nieład

Tak artystyczny w swej prostocie

Jestem w tym cała ponad

Rzecz tę, ujmując w istocie.


Wbrew porządkowi myśli zbieram

Czy zalecane to jest czy słuszne?

Ja się przy tym nie upieram

Nie cierpię z tego powodu, katuszy.


Wszak człowiek żyje po swojemu

I po swojemu swój świat układa

Nie musi układać go po bożemu

Ot, taka pod prąd słowna parada. 

29 stycznia 2024

S ł ó w k o do...

Iskierka prawdy się przyda

każdemu

Przybliża bowiem ścieżki 

nieznane

I z każdym krokiem odkrywa

odważnie

swe liczne krawędzie i brzeżki.


Rozprasza tajemny mrok

wiedzy

Zdziera z urojeń mgłę

białą

Z trudem naprawia wzrok

człowieczy

Ten wpada jak ziarnko w gęstwinę tę.


Twój świat ciemnością się otula

gęstą

Lecz Ty śnij dobrze snem 

spokojnego

Pozwól niech Twoja mądrość pohula

tuż obok

Niech nie obrośnie gęstym mchem.


Rozjaśnij świat mądrości iskierką

gorącą

Spraw by ścieżka znaną się

stała

Odkrywaj ją niech barierką

nie stanie

I przepędź wreszcie tę białą mgłę.


Świat i Wiedza wszak Twoimi są

Młody!

Słuchaj jak dźwiękami brzmią

wokół!

Nie depcz wartości bo niosą

dobro!

Nie depcz, bo znowu pójdziesz nogą bosą! 

28 stycznia 2024

C u d e ń k o

Kiedy się nagle pojawiam

Zachwyt świata wywołuję

Wtedy piórka na sztorc stawiam

Odważnie w wielu filmach występuję.


O kolorze swych piórek

Wspomnę nieśmiało tylko tyle

Że są kolorowe

Śmigam kochani, widzimy się za chwilę.


Lśnię w locie niczym promień

Wabię oko nawet ciuszkiem

Wdzięcznie łepek przechylam

Gdy o gałązki trę brzuszkiem.


I lubię pić soczek

Nie tylko z kielicha

Pomaga mi długi dziubek

Więc na pyłki nie kicham.


Błyskotka żadna ze mnie

Zapewniam nic z tych rzeczy

Każdy może mnie spotkać

Gdy spotka, nie zaprzeczy.


Estetycznie i szybciutko

Skrzydełkami macham

Wtedy w powietrzu równiutko

Wiszę i haustem życia się sztacham.


Rzecz w tym moi drodzy

Że jestem tyci tyci taki

Tyci, ale jakże śliczniutki

Jak inne w moim świecie nieboraki.


Wiedz, że gość wyjątkowy ze mnie 

Rzadko spotykanej urody

Niejeden zazdrośnik przy mnie blednie

Chętnie z takimi fruwam w zawody.


Zgadnij kim jestem

Drogi przyjacielu

Podpowiedź ukryta 

W słowach niewielu.