21 marca 2024

Interview

On do niej woła ona go unika

Zaklina zapewnia słowo się wymyka

Chce z nią uczucia swe wiecznie podzielać

Chce, swoją duszę w jej duszę przelać.


Słów nie potrzeba uczucia rozdrabniają

Bywa że czasem drugą stronę zniechęcają

Bywa że nim jej serce swą treścią dościgną

Wietrzeją, w pół zdania jak lawa stygną.


On woła że kocha ona smutna i gniewna

On mówi wyraża miłość melodią śpiewną

Leci jak w letargu nie widząc sposobu

By dotrzeć do niej, czuje nie uniknie grobu.


Zmęczył usta i język bez potrzeby używał

Czy na pewno chciała by u niej bywał?

Czy dobrze robił kochając dni i lata

Zapewniając, że będzie tak do końca świata?


Ona nieczuła jak zaklęta w głaz Niobe

Chce mnie poddać kolejnej probie

A on rozmawiać chciał z nią serca biciem

Otwarcie, a nie tylko wzdychać skrycie.


Chętnie złączyłby usta swe z jej ustami

O miłości zapewniał pomiędzy całowaniami

Chętnie los swój złączyłby z jej losem

Och.. jego słowa nie są czczym patosem.


Ona zwiesza głowę i w dal długo patrzy

Dla niej to niepotrzebny teatrzyk

Kocha innego tak wyznać to trudno 

Bo, nie chce w jego oczach wyjść na obłudną.


A może zdoła obydwu pokochać

Serce ma pojemne zatem po co szlochać

Mówi mu co myśli ten z radości klęka

Mój Boże... skończyła się męka! 

19 marca 2024

B u r z a

Noc ciemna deszczem zwilżona

Niebo błyska strzałami błyskawic

Dusza człowieka grzechami obciążona

Płacze, całe jego życie na nic.


Związany powrozami sumienia

Chyli czoło przed dziwem natury

Ciało nie ucieka od drżenia

Statek pęka aż lecą wióry.


W oddali świat śpiewa dźwiękami

Wciskają się w każdą szczelinę

Drewno trzeszczy swoimi jękami

Wiatr w trzewiach natury wyje.


Wtem człek unosi głowę

Oczami ratunku szuka

Deszcz topi dobytku połowę

Coś w szybę okna stuka.


Świat od burzy śpiewu oszalał

Wciągnął się w ten cały zamęt

Blady księżyc na to pozwala

I nie zważa na ludzki lament.


Wtem ucho łowi ton nieznany

Człek skupia się i się nie myli

To głos kobiety z gromem zmieszany

Śpiewa pieśń tym co jeszcze żyli.


Pieśń o miłości niesie się echem

Treścią wśród gromów uwodzi

Chór innych zanosi się śmiechem

Zlewa się z grozą powodzi.


Syrena śpiewa wiatr pod oknem wyje

Człowiek zatraca się w rytmach

Żono kochana czy ja przeżyję

Czy w domu naszym stanę drzwiach?


Syrena śpiewa a Odys się łudzi

Ostatkiem sił znosi kuszenie

Tyle się w życiu natrudził

Zagubił rodzinne korzenie.


Nie słucha ni głosu ni burzy

W rytm pieśni kipielą popłynie

W ramionach żony się znów zanurzy

Na nowo miłości odkryje świątynię. 

18 marca 2024

Nie pytaj

Nie pytaj bo ci nie odpowiem

Nie teraz ani za chwilę

Może nawet jutro

Albo pojutrze.


Pójdę do parku i tam rozpowiem

Ptakom drzewom i tyle

Wynucę to zgrabną nutką

I porzucę na wietrze.


Nie pytaj bo i tak się dowiesz

Że kocham cię jak wariatka

Może nawet jak poetka

Której czasem słów brakuje.


Nie pytam a ty nie odpowiesz

Na nie zadane pytanie

Nie pytam bo wiem

Co czujesz.


Dzień taki dzisiaj piękny

Pachnie wiosną

Zaproś mnie na spacer

A tam może ci powiem.


Zobaczę twój wzrok tęskny

Poczujemy swoją bliskość

Weźmiemy się za ręce

Jak dzieci i bez pytań

 

Znowu wejdziemy w szczęście.