W Szczebrzeszynie
Chrząszcz brzmi w trzcinie
że w Szczecinie czy Modlinie
Pan w wysokiej krynolinie
tęsknie gra na mandolinie.
Chrząka brzdąka struny rwie
widać nie wie czego chce
Oko pląsa rzuca skry
Z drugim gra w tajemne gry
patrzcie biedak leje łzy.
W Szczebrzeszynie
Chrząszcz brzmi jeszcze
Głosi wieści wszem złowieszcze
oto Pan w wysokiej krynolinie
wciąż zarzyna mandolinę.
Ledwie trzyma się biedaczka
Dokąd zmierza ta tułaczka
Pyta słuchacz kręcąc wąsa
Strasznie coś ta muza kąsa
nawet Pana Chrząszcza.
Słuchać tego rzępolenia
tego arcybiadolenia
Nie chce nikt bliski omdlenia
i odchodzi od muzyka
Od słuchania aż tli grdyka.
A w Szczecinie czy Modlinie
Pan w wysokiej krynolinie
dalej gra afront ten minie
Niech odchodzą pożałują
Na jego muzykę nie zasługują.
On dalej będzie męczył mandolinę
Dalej nosił krynolinę
struny rwał i w bęben walił
niech słuchają go w oddali
jak na miłość swą się żali.
Nieopodal w Szczebrzeszynie
w tej każdemu znanej gminie
Chrząszcz od dawna nie brzmi w trzcinie
o Panu w wysokiej krynolinie.
Pan zmarł z żalu po swej mandolinie.
Pękła w pół tracąc muzyki linię.