15 września 2025

K o n c e r t

Kłóci się kontrabas ze skrzypcami

Które smyczki lepiej igrają walcami

Duży małemu nie chce dać pola

I krzyczy na salę co za samowola.


Małe nie chcą być dużemu dłużne

Skrzypią twój wysiłek jest próżny

Mój smyczek walcom elegancki daje ton

Twoje druty ryczą niczym rdzawy dzwon.


Mój smyczek tańczy niczym baletnica

Lekko struny dotyka ta śpiewa jak ptica

Tak płynie tak frunie jak na niebie chmurka

Twoje struny mój basie są jak ze sznurka.


Kontrabas obrażony na te insynuacje

Z dolnej nuty uderzył i ruszyły wibracje

Całe pudło zadrżało gryf jak ślimak się zwinął

I ze strun instrumentu odpowiedzią wypłynął.


Co ty sobie myślisz pchełko bałamutna

Skończ swoją melodię jest prosta i nudna

Jestem duży solidny wszędzie na salonach gram

Ja roztaczam czar i lepszy od ciebie daję szpan.


Tej kłótni wytrzymać nie może pianola

Cisza proszę państwa albo do przedszkola

Żadne z was nie ma prawa do pierwszeństwa

Czas najwyższy ukrócić te wasze szaleństwa.


Na każdym koncercie ton każdemu z was ja nadaję

To dzięki mnie na koncertach wiwat nie ustaje

Jesteście kwiatkiem do mojego kożucha

Duży przeproś natychmiast tego malucha.


Pianola i dwoje kłótników skłonili się sobie

Odłożyli na później swoje drobne fobie

Cisza nastała w przepięknej lustrzanej sali

Koncert nad koncertami dano jak się chwali.


Wiwatom końca nie było i ja tam byłam

O tak pięknym koncercie nawet nie śniłam.