23 września 2025

PUSZCZO M O J A

Na Twój rozkaz wiatry wieją

Od lądu do morza

Ze strachu drzewa się chwieją

Konary padają jakby od noża.


Widziałam Twe szczyty

Śmiało sięgające słońca

Jak niczym nieokrzesane byty

Prują chmury aż do końca.


Wiem jak ciemną jest Twa głębia

Groźną i mściwą dla nieprzyjaznego gościa

Co z chorą żądzą niszcząc Twoje trzewia

Spala wszystko aż do kości.


Po cóż człowiekowi wiedza

Kiedy z niej nie korzysta

Niech zatem sen z powiek mu spędza

Myśl że to jego ziemia ojczysta.


Wiem Puszczo jaka żeś piękna

Zieloną niepospolitą urodą

Gotowam to głosić chętnie

Twe trwanie będzie dla mnie nagrodą.


Puszczo moja masz me uwielbienie

Masz moją wierność po czasu kres 

Niech słowo miłość swym brzmieniem

Wzrusza każdego do łez.


Puszczo jesteś jak zdrowie

Jesteś jak oczekiwany lekarz

Jesteś szczęściem każdy to powie

Nawet gdy na niego nie czekasz.


Przyszłam skłonić się Tobie

Ciepłą dłonią uczucia me rozdać

Twój szum tak myślę sobie

To zgoda by jeszcze chwilę zostać.