O spokojnym poranku w sercu dzikiego lasu
Nikt nie spodziewał się takiego hałasu
Tu świergoty trele i inne gardłowanie
Budzi dzień a leśne życie na powitanie
Zachwyca ciekawskiego intruza
Tu jakiś stwór skrzydlaty dziarsko śmiga
Ledwo gałązek dotyka drzewo ciężar dźwiga
Nie tylko śmiałka ale i swój własny
Dla jego konarów świat wydaje się za ciasny
Tak szeroko rozłożone więc miejsca użyczają
Mieszkańcom skrzydlatym co wśród liści się czają
Lekki wiaterek nagle spokój zakłócił
Rytm dnia do góry nogami wywrócił
Bo rwetes się jakiś uczynił nad głową intruza
Poszły pióra liście a nawet ogon łobuza
Który protest rozpoczął w ton uderzając wysoki
Zmieniając miłą miejscówkę w niemiłe rynsztoki
Intruz z ciekawości zadarł do góry głowę
Nasłuchuje czy bęcwał znowu rozpocznie mowę
Zmuszając ptactwo wszelkie do słuchania.
Słonko się z tego wszystkiego nawet zatrzymało
Ciepłymi promykami krzykacza poczęstowało
Aż ten z wrażenie przycichł nieco
Może tymczasem i inni sąsiedzi się zlecą
Na przymusową poranną biesiadę
Oglądać z niechęcią imć krzykacza bufonadę
Intruz już chciał pójść dalej zrezygnowany
Domyślił się jednak że występ był udawany
Bo łobuz na siebie chciał zwrócić uwagę
Chcąc tym samym w komunie zdobyć przewagę
Nie udało się bo tyle innego działo się w lesie
Z każdej strony kolejną nowinę echo niesie
Tu trzeba piórka piskląt i gniazdko oczyścić
Potem trzeba podumać co na obiad wymyślić
Trzeba słonko i las pozdrowić
Pozwolić się dzieciom na polance pobawić
Tyle zajęć a ten łobuz wrzeszczy od rana
Czy wreszcie ktoś uciszy tego barana.
Taki piękny poranek las radością ocieka
A ten zawziął się i wciąż szczeka i szczeka.
Jakże zdziwić się każdy może że o tej porze
W leśnej krainie ptactwo jak w książęcym dworze
Wśród hałasu feerii dźwięków tak jest zorganizowane
Niczym orkiestra co nuty przetwarza na dane
Dyrygenta nie mając a gra jak żadna inna
Dając słuchaczowi koncert wielogodzinny
W czasie którego tony zmieniają się błyskawicznie
Powtarzając rytm ptasiej pieśni cyklicznie
Zasłuchany gość chciwie łowi uchem te cuda
Próbuje naśladować ptactwo myśli że się uda
Ale nie choćby się i sto lat natężał
Oryginał zawsze kopię zwycięża.
Las rozbudzony tym trelem stukotem i szumem
Ledwo panował nad zgromadzonym tłumem
Śpiewaków i grajków i gości z gniazd pobliskich
I innych leśnych zwierząt odrobinę wścibskich
Wszyscy ciekawi co wyniknie z tej ptasiej kanonady
Niepowtarzalnej dla ucha człowieka parady.
Słońce już wysoko dzień już wstał swoim zwyczajem
Żal odchodzić jakże żal żegnać się z tym leśnym rajem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz