Wiosna? Gdy patrzysz, masz wrażenie, że to cud jaki
Który zwiastują pączki drzew, kwiatów i radosne ptaki.
Bocian upatrzył sobie za nowy dom wierzchołek sosny
I skrzydłami daje znak światu rychłe przyjście wiosny.
Inne dzikie ptactwo dumnie unosi się ponad lasem
Obwieszcza swój powrót po zimie ogromnym hałasem.
W znanym nam parku jak na wiosny urodę przystało
Onego tygodnia dwoje nieznajomych się spotkało
Przypadkiem, spacerując, delektując się porą roku
Spotkali się i nie mogli od siebie oderwać wzroku.
On i Ona w jednej chwili poczuli w sercach to samo,
Miłość, z dawna przez Naturę człowiekowi przyznawaną.
Stali tak bez ruchu, nad nimi niebo błękitem obciągnięte
Czyste jak morze, lecz tu i ówdzie chmurkami wygięte.
Tu wiatr poruszał listkami, tam nieśmiało ptaszek zaśpiewał
Oni stali zaczarowani, a nad Nimi afekt w jedno się zlewał.
Ona sytuacją zdumiona coraz bardziej się rumieni,
On tam pod drzewem, wygląda jakby był igraszką cieni.
Nieśmiałość górę jednak nad dobrym chowaniem wzięła
Poszli w swoją stronę, nawet Natura za Nimi się nie ujęła.
Minęło dni kilka, wiosna z domów każdego wyganiała
Niebo, słońce, pachnące powietrze, aura jakże wspaniała.
Park czekał, a w nim śliczne ławeczki i miejsca urocze
Tu rodzina się przechadza, tam zakochana panna chichocze.
Wtem, gdy wysoko stojące słońce samo południe obwieściło
I sunąc po niebie na chwilkę za białą chmurką się skryło
Ona w końcu alejki w całej swej krasie światu się pokazała
Krocząc dumnie, piękna i powabna, tajemnicza i jakże śmiała.
Swą postacią kusi wzrok niejednego patrzącego, zjawiskiem
Jest w parku, na tle kwiatów mieni się niezwykłym blaskiem,
Wręcz wrodzonym, którego samo słońce gorąco jej zazdrości,
Ustępuje pola kobiecej urodzie, złotą poświatą dodając wartości.
Panna szła alejką, wśród róż, jak one prosta, piękna i dostojna
Pokazując światu, jak wobec Niej sama Natura jest hojna.
Wodziła wzrokiem leniwie, jakby się czegoś spodziewała,
Jakby nadzieję miała, na samą myśl wewnętrznie drżała cała.
I stało się, z końca alejki wśród krzewów ruch nieśmiały dostrzegła
To On, idzie ku Niej, kilka kroków, uśmiechem ku Niemu wybiegła.
Wzrokiem się jeszcze spotkali, ich twarze wymalowało wzruszenie
Tak byli Oboje spięci, jakby mieli oddać ostatnie życia tchnienie.
Stanęli w pół kroku w siebie zapatrzeni, zapomnieli o całym świecie
Czas stanął, byli On i Ona, co się dalej stało, czy odgadniecie?
Mijały dni i tygodnie, piękna wiosna w piękne lato się przemieniła
Między naszymi znajomymi miłość w ich sercach na stałe zagościła.
Niezwykła, trudno taką opisać, brakuje słów odpowiednio niezwykłych
By w niezwykły sposób uwiecznić najpiękniejsze uczucie, jedno z tych
Które nie tylko nie daje zapomnieć, ale na zawsze to coś w nich utrwala
I z każdym nowym przypływem umacnia, niczym morska fala.
Widać było, że tych dwoje młodych, coś nie z tej ziemi łączy,
Że wraz z zachodem słońca, sprawa między nimi się nie skończy.
Na kolejnym spotkaniu ujął Jej dłoń i mocno do ust przycisnął
Usłużył ramieniem i poprowadził ku ławeczce stojącej blisko.
Usiedli, ona jeszcze trochę się waha, lecz śle uśmiech grzecznie
Jakby przyzwolenie, z każdą chwilą czując się przy Nim bezpiecznie.
O czym ze sobą mówili, patrząc na Nich, łatwo zgadnąć było
Rzeczy to były ważne, zajmujące, słońce za horyzont się już kryło
A Oni dalej prowadzili rozmowę, nieświadomi upływającego czasu,
Szczęśliwi z tak nagle przytrafiającego się Im ambarasu.
Bez skrępowania żadnego poznawali swe najskrytsze tajemnice
I bez skrępowania składali sobie wzajem słodkie obietnice.
Wieczór, chłód powiewem wiatru wyprosił z parku tłum gwarny
Zostali sami, w wieczornej księżyca poświacie stanowili tło barwne.
Wstali, Ona wzniosła głowę i popatrzyła mu w oczy nieśmiało,
On wykonał ruch delikatny, zgadniecie co potem się działo?
Wyszli z parku, przytuleni, zakochani, nieobecni dla świata
To się śmiejąc, to szepcząc do ucha, jak to los dziwnie splata
Ludzkie ścieżki. Coś o tym wiem i powiem wam szczerze
Że miłość tych dwojga rozkwitnie jak kwiat, ja w to wierzę.
Od początku bowiem, coś mi w głowie radośnie szeptało,
Że z tym Dwojgiem Pięknych Istot stało się tak, jak się stać miało.
Miłość nie jest tylko zwykłym przypadkiem, na to nie trzeba dowodu
Wystarczy wyjść na spacer do parku, czy do innego pięknego ogrodu.
Jeżeli masz spotkać miłość, to ją prędzej czy później spotkasz,
Nieważne miejsce i czas, pytanie, czy temu wyzwaniu sprostasz?
Post Scriptum:
Wieczór był piękny, ciepły, niebo po gwiazdorsku ustrojone
Świeciło z góry na Młodą Parę jakby srebrem było zbrojone.
Tłum gości zaproszonych gromadził się w pięknej sali
Gdzie rodzice młodych z uśmiechem i kielichem wina ich witali.
Pan Młody ze swego szczęścia publicznie się cieszył
I ku swej wybrance ochoczo i widocznym uczuciem w oczach spieszył.
Ona oddawała mu to samo z nie skrywaną radością
Pewna, że na wieki zostanie jedyną Jego namiętnością.
Za pomyślność Ich planów wypiłam niejeden kieliszek szampana,
Życząc, by droga Ich życia szczęściem i miłością była wysadzana.
Ktoś kiedyś zapytał, jaka prara kochanków - postaci literackich najbardziej zapadła mi w pamięć, jaka wywarła największe wrażenie? A ja nie odpowiedziałam, bo najpiękniejsze (dla mnie) są te zwykłe najzwyklejsze, te które spotykamy i doświadczamy na co dzień.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
Ta odpowiedź tylko dowodzi Twojej wrażliwości. I bardzo mi się podoba. Nie wiem, co ja odpowiedziałabym na takie pytanie. Może bym przytoczyła jakiś przykład. Na pewno nie jeden z tych najsłynniejszych, ponieważ w literaturze jest bardzo dużo nie mniej pięknych przykładów.
UsuńPozdrawiam serdecznie Droga MaB...
Ale pięęęęęknie!!!
OdpowiedzUsuńJaki język, jakie słowa, jak cudownie opisane zarówno uczucie, spojrzenia, jak i okoliczności przyrody. Te relacje są tak plastyczne, że czytając ten wiersz, byłam w tym parku. A opisy natury??? Oszałamiające.
Jakiego cudownego języka Ty używasz, jakbym czytała Pana Tadeusza albo coś innego w tym stylu... genialne!!!
Biję pokłony dla tego wiersza. I coś z dobrym zakończeniem, co tygryski lubią najbardziej :)
Przytulam, kochana...
Dziękuję serdecznie Droga Pani Ogrodowo. Przyznaję, że się starałam i powiem jeszcze, że uwielbiam tak pisać. Od lat moim niedoścignionym idolem jest Adam Mickiewicz. Jeśli mam okazję i wena mi dopisuje, to korzystam z tej dobroci na maksa. Bardzo się cieszę, że przypadł Ci do gustu ten wiersz. Zrobiła się z niego niezła historia miłosna. Taka, jakie tygryski lubią najbardziej.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie...
Czy mój komentarz gdzieś zabłądził??? :(
OdpowiedzUsuńPoszukiwany i... odnaleziony😉😊😃... :)
Usuń